wtorek, 3 listopada 2015

5. "Collide" - Gail McHugh



Tytuł polski: Collide
Tytuł oryginalny: Collide
Autor: Gail McHugh
Data wydania: 17 czerwca 2015
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 368
Kategoria: Romans
Cykl: Collide (Tom 1)

Język: Polski
 
 
 
 
Moja ocena: 7/10
 
 
"Czasami niewłaściwe rzeczy prowadzą nas do właściwych ludzi."
 
"Nigdy nie czułem się jednocześnie tak wstrząśnięty i tak zakochany. Gdybyś mi powiedziała w dniu, kiedy się poznaliśmy, że złamiesz mi serce i że mina dni, miesiące, nawet lata, a ból nie przeminie, i tak bym się w tobie zakochał." 
 
Autorka sięgnęła w tej powieści po popularny w ostatnim czasie motyw trójkąta miłosnego. Oboje są młodzi, przystojni i bogaci ale różnią się. Gavin jest zraniony, Dillon jest potworem. Wybór powinien wydawać się zatem prosty nie sądzicie? Niestety nie jest.
Powieść jest typową kobiecą lekturą. Emocje, problemy, przeszłość, toksyczna miłość.
Może nie powaliła mnie na kolana, ale czyta się naprawdę dobrze.
 
Książka opowiada historię Emily, która po śmierci matki przeprowadza się ze swoim chłopakiem Dillonem do Nowego Jorku, żeby rozpocząć nowe życie. Serce nakazuje jej trzymać się jego, bo przecież to on, nie kto inny pomagał jej w najcięższych chwilach. Był jej wsparciem, finansowym i emocjonalnym, więc jak mogłaby teraz w niego zwątpić? Mimo, że Dillon się zmienia?
Nie miała żadnych wątpliwości do dnia, kiedy poznała Gavina. Przystojnego playboya (typowo), który od razu zawrócił jej w głowie. Od tego momentu jest rozdarta, między lojalnością wobec Dillona (bo przecież tyle mu zawdzięcza), a głosem serca, które bije jak szalone gdy tylko Gavin jest w zasięgu wzroku.
Z czasem jest jej coraz trudniej, gdy zdaje sobie sprawę, że Dillon nie jest tym samym troskliwym facetem, którym był wcześniej. Zaczyna ukazywać jej swoją ciemną stronę.
Zatem zastanawiamy się po raz kolejny. Mając Gavina na wyciągnięcie ręki, który traktuje ją tak, jak każda dziewczyna chciałaby być traktowana. Gavina który jest dla niej dobry, dba o nią i zależy jej na niej, a z drugiej strony Dillona który przestaje ją szanować, rozkazuje jej, jest chorobliwie zazdrosny, a w końcu ucieka się nawet do uderzenia Emily, powinna od razu wiedzieć kogo wybrać.
Jednak, gdyby to było takie proste nie byłoby książki (a nawet dwóch).
Emily jest taką postacią książkową za którą nie przepadam. Nie wiem, denerwuje mnie trochę swoją naiwnością, niezdecydowaniem, dziecinnością. Dodatkowo pozwala Dillonowi sobą pomiatać.
Dillon? Kutas, nie chce nawet za bardzo się o nim rozpisywać bo nie znoszę gościa, ale o to właśnie chodziło autorce.
Gavin? Ma dobry charakter, ale autorka zabiła jego charyzmę tym, że już przy pierwszym spotkaniu z Emily zrobiła z niego przysłowiowego "pantofla". Ona każe, on robi. Pewnie by skoczył z mostu gdyby go poprosiła. Nuda. 
Wszystko szło ku dobrej drodze (czyt. kopnięcia Dillona w dupsko i wywalenia za drzwi), gdy nagle w mieszkaniu (przepraszam, penthousie) Gavina, Emily wpada na jego byłą. Typowe nie? Byłoby ciekawie gdyby nie fakt, że dziecinna Emily wyleciała z budynku jak z procy i przez długi czas nie pozwalała mu niczego wyjaśnić. Wolała przekreślić miłość Gavina i wybrać Dillona tylko dlatego, że nie pozwoliła mu powiedzieć jak było naprawdę.
Nie wiem. Mam mieszane uczucia.

Generalnie tak. Czy polecam książkę? Tak. Mimo mankamentów jest fajna i nadaje się do przeczytania podczas nudnego wieczoru. Nie ma co oczekiwać cudów, głębi w powieści, bo ich nie ma, ale jest fajna, mimo wszystko.
Nie jest to książka do której wrócę kiedyś ponownie, nie przeczytam jej znowu, ale nie żałuje że po nią sięgnęłam.
Moja ocena? Takie 7/10, ani mocne, ani słabe, zwykłe 7/10
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz