piątek, 27 listopada 2015

11. "Opposition" - Jennifer L. Armentrout


Tytuł polski: Opposition
Tytuł oryginalny: Opposition
Autor: Jennifer L. Armentrout
Data wydania: 28 października 2015
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 391
Kategoria: Romans, Fantastyka, Science Fiction, Paranormal Romance
Cykl: Lux (Tom 5-ostatni)

Język: Polski
 
 
 
 
Moja ocena: 10/10
 
 
"I’m game for anything with you, Daemon Black."
 
Nie mogę uwierzyć, że to już ostatni tom tej serii. Był zdecydowanie tak samo genialny jak poprzednie, tylko że ten czytałam trochę inaczej.
Jak inaczej? - możecie zapytać.
Inaczej w taki sposób, że każda kolejna strona przybliżała mnie do końca. Wiedziałam, że nie będzie już nic więcej. Wiedziałam, że to koniec tej przygody. Katy, Daemona, Dee, Luca, Archera, i wszystkich innych bohaterów. Nie będzie wyczekiwania kolejnego tomu. Kolejnych historii. Nic.
Nienawidzę ostatnich tomów serii.
 Znacie tę walkę, kiedy chcecie, a jednocześnie nie chcecie przeczytać kolejnej strony, bo nie chcecie, żeby to się skończyło? Dokładnie tak się czułam.
Zdecydowanie zaliczam tę serię do listy najlepszych jakie czytałam, i jestem pewna, że jeszcze kiedyś do niej wrócę (pomińmy fakt, że od wakacji przeczytałam już to dwa razy).
 
Na końcu "Origina" ukazano Luksjan, którzy tysiącami najechali ziemię. Daemon przytłoczony "krewniakami" odłącza się od Katy i ślepo za nimi podąża. Tak, trudno uwierzyć, że sam z siebie potrafił odejść od Kat i zostawić ją samą sobie. Pamiętam, że czytając ten fragment byłam dosłownie w szoku. Nie mieściło mi się to w głowie.
Później, jedyne o czym myślałam to "kiedy kolejny tom? co dalej? co się stało? dlaczego?"
Na te wszystkie pytanie dostaliśmy odpowiedź. Na te i na wiele innych z poprzednich tomów.

Niestety nadal nie mamy pojęcia, co takiego sprośnego Daemon napisał Kat w liściku na lekcjach.

Lecz nie tylko on zostawia najbliższych i odchodzi. Dee, Dawson, i wszyscy inni zasymilowani Luksjanie również.
Ostatni tom jest kontynuacją tej historii. A dokładniej, zaczyna się dwa dni później po tym wydarzeniu. Kat, Luc i Archer ukrywają się w domu w Idahoo razem z Beth, którą muszą się zajmować (jeżeli czytaliście poprzedni tom, wiecie dlaczego się nią zajmowali).

Właściwa akcja zaczyna się w momencie wyjścia Kat z Archerem z kryjówki, w celu kupienia najpotrzebniejszych dla Beth rzeczy. Zakupy przerywają Luksjanie, którzy z zimną krwią mordują ludzi.
 Muszę przyznać, że autorka, naprawdę dobrze opisuje takie momenty, mimo, że jak wiemy, Jennifer specjalizuje się bardziej w romansach.

Wtem Kat, na szyi wyczuwa charakterystyczne łaskotki.
Chyba już wiecie kogo tam spotkała. I nie, nie skończyło się to romantycznymi uniesieniami.
 
Później dziewczyna budzi się w kryjówce Luksjan. Dee jej nienawidzi (a ja nie znoszę jej, nadal, tak), i stara się ją zranić słownie tak bardzo jak potrafi (przepraszam za słownictwo, ale niezła z niej suka. Denerwowała mnie od dawna ale w tym tomie miałam ochotę wejść w książkę i przynajmniej dać jej w twarz. Zasłużyła) A Daemon? Daemon zdaje się nic już do niej nie czuć.
Czy to koniec epickiej miłości tych dwojga? 
Tego dowiecie się czytając.

Książka ma w sobie tyle akcji, że po przeczytaniu mam wrażenie, że przeczytałam nie jedną, a kilka książek.
Tu rollercoaster cały czas jedzie w dół. Nie ma się co dziwić skoro to ostatni tom. To w nim dowiemy się jak zakończyły się losy naszych ulubionych bohaterów.
Autorka nie zrezygnowała z uśmiercania postaci. To również urok ostatniego tomu. 

Jestem zdecydowanie zadowolona z takiego biegu wydarzeń. Wszystko zakończyło się tak, jak chciałam. Nie rozczarowałam się i zbyt wiele nie zaskoczyłam ale zdecydowanie cieszę się, że historia zakończyła się tak a nie inaczej.
 
Czego możecie spodziewać w tym tomie?
- akcji, akcji, akcji, i jeszcze trochę akcji.
- zwrotów akcji.
- romansów (w tym nowych)
- śmierci
- współpracy z bohaterami których ABSOLUTNIE nie spodziewalibyście się, że mogliby ze sobą współpracować.
A mówię wam, nie zgadniecie. Mogę się założyć.
- i jeszcze trochę akcji.
 
Będę tęsknić za Daemonem. W grudniu wychodzi "Oblivion" czyli "Obsydian" z perspektywy Daemona. Chyba zaopatrzę się jeszcze w preorderze na pocieszenie.
Jeśli nie to, to pozostał mi model z okładki którego śledzę na instagramie i wyobrażam sobie, że to Daemon.
 
Moja ocena? Niezmiennie 10/10
Czy polecam? To pytanie retoryczne.
PO LE CAM! :)
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz