środa, 28 października 2015

3. "Obsydian" - Jennifer L. Armentrout



Tytuł polski: Obsydian
Tytuł oryginalny: Obsidian
Autor: Jennifer L. Armentrout
Data wydania: 21 maja 2014
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 442
Kategoria: Fantastyka, Science Fiction, Romans, Paranormal Romance
Cykl: Lux (Tom 1)

Język: Polski



Moja ocena: 10/10
 

 
"Zawsze uważałem, że najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz, to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu.[..] Ci, którzy rozprzestrzeniają swoje piękno, chwalą się, marnują to, co mają. Ich piękno jest ulotne. to tylko skorupa, ukrywająca ciemność i pustkę."
 
" - Witaj, skarbie, byłem na wódce i panienkach. Tak, wiem, moje priorytety trochę się zmieniły."
 
" - Następne pytanie?
  - Czemu jesteś takim wielkim dupkiem?
  - Wszyscy muszą być w czymś dobrzy, nie?
  - Cóż, nieźle ci idzie."
 

"- Jest o wiele więcej sposobów, by się ubrudzić. Nie żebym kiedykolwiek miał ci je pokazać.
  - Wolałabym się wytarzać w gnoju niż w miejscu, gdzie mogłeś spać."



"- Jesteś dupkiem. Mówił... ci to ktoś wcześniej?
- Och, Kotek, każdego dnia mojego błogosławionego życia."
 
 
 
Jennifer L. Armentrout (publikująca również jako J. Lynn) jest zdecydowanie moją ulubioną autorką. Nie przeczytałam wszystkich jej książek (JESZCZE), choć sporą część mam już za sobą. Seria Lux znajduje się wysoko na mojej liście ulubionych cykli książkowych. Wciąga od pierwszej do ostatniej strony i nie daje absolutnie ani chwili wytchnienia. Szczerzę przyznam, że autorka wiele zaryzykowała postanawiając napisać taką książkę, ponieważ jak wiemy, od jakiegoś czasu kategorie paranormal romance nie są już takie popularne jak kiedyś. Może i "Zmierzch" był wielkim sukcesem (wtedy), ale sami wiemy, co mówi się o nim teraz (absolutnie nie porównuje "Obsydiana" do "Zmierzchu", to zupełnie dwie odmienne i dwie świetne historie.) Jak widzimy jednak po autorce, i po cyklu który stworzyła, ryzyko było tego wartę, bo książki robią ogromną furorę na całym świecie. 
 
Za serię zabierałam się niezwykle długo. Pierwszy raz zobaczyłam ją w księgarni, w wakacje 2014 roku, gdy szukałam sobie książek na wyjazd. Okładka wydała mi się ciekawa. Przeczytałam opis, i już miałam wkładać ją do koszyka, gdy doczytałam, że Daemon, główny bohater jest kosmitą i natychmiast ją odłożyłam. Dziś żałuje tego, że wtedy się do niej uprzedziłam, bo nie sądziłam, że będzie taka świetna. Kupiłam ją rok później, również podczas "wyjazdowych zakupów". Wtedy już byłam na to przygotowana, bo przez cały rok książka przewijała mi się wszędzie, na Instagramach poświęconych książkom, w księgarniach stacjonarnych i internetowych, na Facebooku, no po prostu wszędzie. Widząc świetne opinię w internecie postanowiłam dać szansę kosmicie i absolutnie się nie zawiodłam. Czytałam ją przez całą 13to godzinną podróż samochodem, kończąc przy świetle latarki z telefonu, nie potrafiłam przerwać żeby doczytać kilka godzin później. Teraz zabrałam się za nią ponownie, równo na cztery tygodnie przed polską premierą piątej i ostatniej części serii.
 
W książce poznajemy historię Katy (pieszczotliwie nazywanej przez Daemona "Kotkiem"), która przeprowadza się z Florydy do Wirginii Zachodniej, po tym gdy umarł jej ojciec. Miasteczko do którego trafia ma tylko jedne światła i żadnego sklepu, więc po pomoc w odnalezieniu spożywczaka wychodzi do sąsiadów z naprzeciwka. Otwiera jej półnagi, przystojny chłopak o hipnotyzujących zielonych oczach, Daemon Black. Wszystko fajnie tylko Daemon od pierwszej sekundy zachowuje się jak dupek. Wyśmiewa Kat porównując ją do bezmyślnej lalki. Ta nie pozostaje mu dłużna.
Pierwsza część cyklu to głównie ich przepychanki słowne (które są naprawdę genialne i nie raz zatrzymywałam się podczas czytania tylko po to, żeby przeczytać fragment ponownie). Sarkazm płynie z ich ust nie mniej ciekawie niż z ust niekwestionowanego mistrza tej formy wyrażania się, Doktora Housa, z popularnego serialu (chyba każdy z Was go zna). Katy zaprzyjaźnia się z jego siostrą, Dee (z czego Daemon nie jest zadowolony, chcąc odepchnąć dziewczynę od siebie i swojej rodziny), a obecność chłopaka znosi wtedy, kiedy musi.
Daemon jest niesamowicie skrajny. Widzimy jak traktuje Kat i mamy ochotę włożyć rękę w kartkę jak w tajemnicze zwierciadło i po prostu dać mu pysk, gdy chwilę później czytając robimy nie gorsze maślane oczy niż zakochana nastolatka. Taki właśnie jest Daemon, i chyba właśnie dlatego jest taki intrygujący.
Gorzej (a może i lepiej) dzieje się wtedy, gdy Katy poznaje tajemnicę rodzeństwa. Zdaje sobie sprawę, że wszystkie dziwne rzeczy które widziała, nie są wytworem jej umysłu, tak jak jej wmawiano. Gorzej, bo znając sekret jest narażona na niebezpieczeństwo (ten schemat powtarza się w każdej tego typu książce), lepiej, bo wreszcie rozumie co się wobec niej dzieje, a jej najlepsza przyjaciółka Dee nie musi się już przy niej kryć.
 
Tom pierwszy pełen jest akcji zapełniającej każdą kartkę, od początku do końca. Niezwykle wiele się dzieje i nie zamierzam zdradzać szczegółów i spoilerować wydarzeń. Pani Armentrout nie tworzy fabuły, która wydaje się nam nie możliwa. Wręcz przeciwnie, każda sytuacja, i "normalna" i nadprzyrodzona wydaje się nam naturalna i prawdziwa. Nie ma dziwnych scen, wszystko ma sens i mamy wrażenie, że może gdzieś tam faktycznie żyje taki Luksjanin udający człowieka.
Mimo, że na początku byłam pesymistyczna co do wątku istot pozaziemskich, tak tu wszystkie wątpliwości się rozwiały.
 
Z Facebooka autorki dowiedziałam się ostatnio, że właśnie ruszyły pierwsze pracę nad powstaniem filmu, więc jeśli jeszcze nie stykneliście się z jej twórczością, i jeśli tak jak ja lubicie fantastykę, gorąco polecam przeczytać pierwszą część. Sama jestem w trakcie czytania całej serii po raz drugi. 
 
 







 
Czy polecam? BARDZO!!!
Moja ocena? 10/10. Absolutnie. 
 
Trailer książki z okładkowymi modelami : https://www.youtube.com/watch?v=A9aI8VE-mSE
 

 
 
Do tego zdjęcia nie mogło zabraknąć Kotka :D

poniedziałek, 26 października 2015

2. "Piąta fala" - Rick Yancey




Tytuł polski: Piąta fala
Tytuł oryginalny: The 5th Wave
Autor: Rick Yancey
Data wydania: 14 sierpnia 2013
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 512
Kategoria: Fantastyka, Science Fiction, Dystopia
Cykl: Piąta fala (Tom 1)

Język: Polski
 
 
Moja ocena: 9/10
 
 
 
"Jednak prędzej czy później zawsze musisz podjąć decyzję, czy chcesz nadal uciekać, czy zaczniesz walczyć z tym, przed czym uciekałeś."
 
"Ważne jest nie to, ile mamy czasu, ale to, co z nim zrobimy."
 
"Piąta fala" była moim pierwszym zetknięciem z Rickiem Yanceyem. Tak naprawdę, o książce usłyszałam już jakiś czas temu. Później często migała mi w księgarniach i zawsze mówiłam sobie "następnym razem cię kupię", ale takim klasycznym "kopem" który napędził mnie do ruszenia tyłka i zamówienia własnej kopii było wstawienie zapowiedzi filmu (który wychodzi na początku 2016 roku!) przez wydawnictwo na ich Facebookowym fanpage'u. Obejrzałam i stwierdziłam, że koniecznie muszę przeczytać książkę jeszcze przed ekranizacją i oto wtedy usiadłam przed komputerem i korzystając z promocji w Empiku zamówiłam obie części (trzecia część premierę będzie miała w maju przyszłego roku). Gdy tylko do mnie dotarła od razu zabrałam się za czytanie i co? I nie mogłam się oderwać, kończąc lekturę w okolicach wschodu słońca mówiąc sobie "jeszcze jeden rozdział".

Pierwsza fala odebrała elektryczność, druga przyniosła powódź, trzecia zarazę, czwarta bezlitosnych Uciszaczy którzy mieli pozbyć się pozostałości ludzkiej rasy. Piąta fala? Dopiero nadejdzie, żeby pozbyć się tych, którzy ocaleli.
Post-apokalipsa, anty-utopia. Właśnie to znajdziemy w tej książce. Główna bohaterka Cassie wyrusza na pomoc swojemu bratu, który po wcześniejszych czterech falach jest ostatnią bliską (no i żywą) osobą jaka jej pozostała. Ci, którzy przeżyli ukrywają się starając przetrwać.
Z początku może każdego odrzucać fakt, że poruszony jest tu temat kosmitów (tak, każdemu z nas kosmita kojarzy się z zielonym, wyłupiastookim ludkiem w latającym spodku), ale nie ma co się zrażać. Tych kosmitów tak naprawdę nikt nigdy nie widział. To właśnie dodaje dreszczyku. Czytamy, śledzimy losy Cassie i nie ufamy po drodze nikomu kogo napotyka, bo nie mamy pewności czy to człowiek, czy nie. Ona też tego nie wie.
Książka podzielona jest na części. Trochę historii Cassie, trochę Zombie (nie, nie taki zombie który zjada mózgi, to nie The Walking Dead), trochę tajemnego Uciszacza (takie pseudo nadała mu Cassie).
Mówiąc o Cassie to przyznam, że naprawdę ją polubiłam. Dziewczyna ma łeb na karku. Jest twarda, odważna, sprytna i dotrzymuje danych obietnic. Czasem przesadza w stosunku do osób, które dopiero poznaje (ale nie ma się co dziwić. W tym świecie też bym nikomu nie ufała). Mimo, że ma świadomość, że każda kolejna godzina może być jej ostatnią nie chowa się za drzewem. Nie łamie danego słowa. Nie myśli wyłącznie o sobie. Gdy zostaje zapędzona w kozi róg, i wie, że jej minuty są policzone wcale nie płacze i nie żegna się ze światem. Po prostu staje niebezpieczeństwu na przeciw, mówi "Hej, tu jestem! Chodź i walcz!", trochę tym przypomina mi Katniss z Igrzysk Śmierci. Powtarzają się również motywy. Katniss walczyła dla siostry. Cassie dla brata.
Zombie jest jedną z niewielu osób które przeżyły trzecią falę (i nie chodzi o to, że uniknął zarazy, on przeżył chorobę, której nie przeżył prawie nikt, zachorował i wyzdrowiał), stąd też jego ksywka, "Zombie". Zombie zostaje żołnierzem. Nie daje się złamać, nie boi się wyrazić swojego zdania (a sami wiecie jak jest w wojsku). Później zostaje dowódcą armii składającej się z dzieci. Jest podobny do Cassie, gdy do jego brygady dołącza chłopiec który sobie nie radzi. Nie myśli o sobie, ani o konsekwencjach. Opiekuje się Nuggetem (czy już wspominałam, że każdy w oddziale miał osobliwe przezwisko?), jak własnym bratem. Pomaga mu przetrwać. Każdego wieczora nawet się z nim modli.
A Uciszacz? Uciszacz to osoba, która w przeciwieństwie do pozostałych dała się złamać. Jest osobą, która nie przestrzegała reguł, która przestaje wykonywać rozkazy. Jest osoba, która nagle zaczęła czuć cokolwiek. Kim on jest? Nie powiem, bo to za bardzo zdradziłoby fabułę, a nie chcę dawać żadnych spoilerów. W każdym razie bardzo go polubiłam. Kłamał, oszukiwał, ale też okazywał dobroć. Stał się bezinteresowny. 
Zdecydowanie polubiłam go najbardziej ze wszystkich.

Podoba mi się fakt podzielenia książki na części z kilku powodów:
1. Dzięki temu lepiej rozumiemy sytuację z perspektywy każdego, gdy ich drogi się splatają.
2. Lepiej poznajemy, i rozumiemy bohaterów.
3. Za cholerę nie możemy się oderwać od czytania, bo autor każdą taką część kończy w takim momencie, że nie wiemy, czy chcemy przejść do kolejnej części, czy wolimy przeskoczyć i doczytać co będzie dalej w związku z każdym z nich.
Wciąga. Wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Zdecydowanie powinnam była kupić tę książkę wcześniej, choć może to i lepiej. Mam odrobinę mniej czekania zanim pojawi się część trzecia.

Czy polecam? Bardzo. Baaaaaaaaaardzooo.
Moja ocena? 9/10
 
Zapowiedź filmu: https://www.youtube.com/watch?v=kmxLybfGNC4
Premiera filmu: 15 stycznia 2016  
 
 

sobota, 24 października 2015

1. "Ugly Love" - Colleen Hoover





Tytuł: Ugly Love
Autor: Colleen Hoover
Data wydania: 13 kwietnia 2016
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 344
Kategoria: Romans/New Adult
Język: Polski







Moja ocena: 9/10




"Love isn't always pretty. Sometimes you spend all your time hoping it'll eventually be something different. Something better. Then, before you know it, you're back to square one, and you lost your heart somewhere along the way."


 Z Colleen Hoover zetknęłam się już wcześniej. Najpierw przy bestsellerowym "Hopeless" rok temu, później przy "Pułapce Uczuć" tej wiosny, a ostatnią jej powieścią którą czytałam było "Maybe Someday". Jej książki są poruszające, wciągające i bez dwóch zdań warte polecenia. Zdecydowanie zaliczam ją do grona moich ulubionych autorów. Książki jej głównie należą do kategorii new adult. Może się wydawać, że powtarzają się u niej schematy, lecz każda z opowiedzianych przez nią historii różni się od poprzednich. Autorka porusza trudną problematykę, w wypadku tej historii są to tajemnice z przed lat, a co w tym najważniejsze, bez zajrzenia na ostatnią stronę nie mamy pewności jak książka się zakończy, a to ważne.

Książkę przeczytałam w oryginale, z tą oto piękną okładką, ale Polska premiera nastąpi już 13 kwietnia, i mówię Wam, warto!




"Ugly Love" opowiada historię Tate Collins, młodej, studiującej jeszcze pielęgniarki, która wprowadza się do mieszkania swojego brata, który z zawodu jest pilotem. Nie wszystko idzie zgodnie z jej planem, gdyż dostęp do mieszkania utrudnia jej pijany mężczyzna śpiący i opierający się o jej drzwi. Jest to nie kto inny, ale przyjaciel jej brata, również pilot, a jednocześnie główny bohater powieści Miles Archer. Na prośbę brata wpuszcza go do środka i zostawia na kanapie płaczącego i powtarzającego tajemnicze imię "Rachel", kim jest Rachel? Tego dowiecie się czytając, ale nie trudno już teraz wysunąć wnioski i zgadnąć. Ogromny plus książki to przeplatanie rozdziałów. Rozdział pokazujący teraźniejszość z perspektywy Tate, a następny ukazujący historię Milesa 6 lat wcześniej. Fajnie. To pozwala nam zrozumieć zachowania, które są niezwykle skrajne.
Miles w związku z Tate wyznaje zasadę: "Nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości". Ich związek opiera się na czystej fizyczności, z pozoru wystarcza ona Tate, która pragnie czegokolwiek co Miles może jej dać. Nie są nawet przyjaciółmi, co wielokrotnie każdy z nich podkreślał. Czy to dobre? Nie wiem. Nie będę jej oceniać pod tym względem. Właściwie nikt nie powinien. Ludzie są różni, każdy chce czego innego. On nie chciał miłości, ona nie miała na nią czasu. W każdym razie tak mówili na początku.

Z ręką na sercu przyznam, że Tate jest jedną z niewielu damskich postaci książkowych, która mnie nie denerwowała. Dziewczyna ma charyzmę, i mimo tego, że wobec Milesa zmienia się w uległą, która pozwala mu na wszystko, tak poza tym jest naprawdę charakterystyczna. Przede wszystkim nie jest głupiutką, słodką idiotką, co jest tak popularne w dzisiejszych powieściach z kategorii New Adult. Polubiłam ją i naprawdę czasem było mi jej żal, gdy cierpiała przez Archera, czy bała się z nim rozmawiać, a raczej zadawać mu pytania. Nie pytała go o nic bojąc się że naruszy te dwie ustalone przez niego zasady. On wiedział o niej sporo, ona nie wiedziała o nim nic.
Na początku Miles wydawał mi się samolubnym dupkiem, który chciał tylko wykorzystać Tate. Wkurzało mnie to, a oliwy do ognia dolewały rozdziały ze wspomnieniami, w których ukazywał Rachel i to jak traktował ją, i zadawałam sobie pytanie, skoro był taki dla niej, dlaczego nie mógł być taki dla Tate? No właśnie, na to pytanie uzyskujemy odpowiedź mniej więcej w połowie książki. Nie przewidziałam tego i mimo że nie do końca tłumaczyło to bohatera, to właśnie wtedy go zrozumiałam.

Za co podziwiam Tate?
Za to że nie kopnęła go przysłowiowo w tyłek i nie odeszła, w żadnym momencie, mimo że zdecydowanie zasługiwała na więcej. Wierzyła, że w końcu nieugięty i nie chcący nigdy się zakochać Miles coś do niej poczuje.

Jak kończy się historia? Oj nie powiem! Gdzie zabawa?
Czy polecam? TAK!

Moja końcowa ocena to 9/10. Takie naprawdę mocne 9/10.





Szukając informacji o książce natrafiłam na ciekawostkę. Według Filmweba w 2016 wychodzi film na podstawie powieści. Poniżej przedstawiam teaser.
 https://www.youtube.com/watch?v=XtYFba2s2rE

W dniach 11-15 kwietnia autorka również odwiedzi Polskę :)

piątek, 23 października 2015

Pierwszy post!

Hej wszystkim którzy jakimś cudem zabłądzili i trafili na tego bloga!

Jestem Agata, mam 18 lat i studiuję filologię angielską. Stąd też również nawiązanie w nazwie, a dlaczego to za chwilę.

Zacznę od tego, że już od bardzo dawna myślałam nad tym żeby założyć książkowego bloga. Dlaczego? Bo książki to moja pasja. Gdybym mogła tylko bym czytała. Chciałabym też zachęcić innych do czytania książek :)
Na tym blogu pojawiać się będą między innymi recenzje przeczytanych przeze mnie książek oraz opisy tych które zamierzam przeczytać, lub na premierę których czekam. Nie będzie idealnie. Nigdy nie jest.
Nie tylko czytam, ale również piszę. Może kiedyś wydam własną książkę? Zdecydowanie nie jestem typowym czytelnikiem, ponieważ moja lista z dnia na dzień się powiększa. Ile? W wakacje czytam przynajmniej jedną książkę na dwa dni. Teraz liczba pomniejszyła się do 3 książek w tygodniu (no w końcu studiuje nie???)
Nawiązanie do filologii nie jest bezpodstawne, gdyż czytam również książki w języku angielskim, i również takie książki chciałabym recenzować (a może komuś z Was się spodoba, tytuł zapadnie Wam w głowę a niedługo później będzie polska premiera?)

Nie przedłużając. Książki to moje życie i właśnie to będę chciała tu pokazać :)

Agata x