piątek, 24 czerwca 2016

33. "Korona" - Kiera Cass




Tytuł polski: Korona
Tytuł oryginalny: The Crown
Autor: Kiera Cass
Data wydania: 18 maja 2016
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 304
Kategoria: young adult, romans
Cykl: Rywalki (Tom 5)


Język: Polski





Moja ocena: 5/10


"Ale prawda jest taka, że miłość jest równie przypadkowa, jak i zaplanowana, równie piękna, jak i katastrofalna."

"- To mlecz - powiedziałam.
(...)
- Wiem. Jedni zobaczą w tym chwast, inni piękny kwiat. Kwestia perspektywy."


Długo czekałam na ten tom, gdy tylko autorka podała datę premiery, od razu zaczęłam odliczać dni, mimo że Eadlyn nie spodobała mi się jako postać w poprzedniej części, chciałam dać jej szansę, no i oczywiście kibicowałam swojemu kandydatowi, licząc, że to właśnie jego wybierze. W końcu to takie książkowe reality show.

No właśnie.
Moim zdaniem autorka powinna była zaprzestać na pierwszych trzech tomach, bo dodatkowe dwa, o losie córki zwyciężczyni były zupełnie niepotrzebne.
Zacznę od nawiązań do poprzednich tomów.
Oprócz Eadlyn i jej rodzeństwa widzimy również jej rodziców, czyli Maxona i jego wybrankę (bez spoilerów dla pierwszych trzech tomów).
Całkowicie rozumiem to, że długo czekaliśmy wtedy na wybór zwyciężczyni, i rozumiem również, że Maxon i pani X się kochają, ale robienie z nich takiej słodko-pierdzącej pary było po prostu nudne. Jedynie głaskanie po głowach i wyznawanie miłości. 
To nie są te osoby, które polubiłam na początku, ani Maxon nie był taki, ani pani X nie była taka.
Trzy razy nie. To mi zupełnie popsuło moje wyobrażenie o nich które miałam wcześniej.

Kontynuując. Brak akcji.
ZUPEŁNY BRAK AKCJI.
Po "Jedynej" oczekiwałam czegokolwiek, ludu nacierającego na pałac, może jakiejś zdrady, śmierci, no czegokolwiek.
Mamy jedynie chorobę, krótkotrwałą oczywiście, z której robiono niewiadomo co.

Eadlyn, tak jak przypuszczałam, poprawiła trochę swój charakter, ale moje pytanie brzmi.
Skąd ona wzięła pomysł, żeby wybrać tego, kogo wybrała? Skąd ta nagła miłość aż po grób, gdzie wcześniej ledwo ze sobą rozmawiali? Naprawdę?
Okej, zrozumiałam jej tłumaczenie faktu, dlaczego nie wybrała mojego faworyta, to było naprawdę wspaniałomyślne dla niego, i zupełnie nie samolubne dla niej, rozumiem, ale wybór który dokonała? Z kosmosu.
Oczywiście to był zwrot akcji bo miała wybrać kogoś innego, i ten nasz ktoś, gdy zauważył co się święci tak po prostu zerwał zaręczyny i mówi "kochasz jego, bądź z nim" no realistycznie.

Generalnie nie ma co się rozpisywać, nie da się po prostu.
Brak akcji, brak dobrych zwrotu akcji, brak czegokolwiek.
Szkoda, że nie zakończyłam mojej przygody z książką na trzecim tomie.

Moja ocena: 5/10
Czy polecam? Raczej nie, chyba, że macie ogromny niedosyt po poprzednich częściach.

wtorek, 21 czerwca 2016

32. "Czysty Ogień" - Karolina Andrzejak





Tytuł: Czysty Ogień
Autor: Karolina Andrzejak
Data wydania: 18 maja 2016
Wydawnictwo: Oficyna wydawnicza RW2010
Liczba stron: 364
Kategoria: fantastyka, young adult, science fiction, paranormal 


Język: Polski







Moja ocena: 7,5/10



Czysty ogień, to jednocześnie pierwszy tom - "Castus Ignis I Nawiedzający Sny" oraz kontynuacja czyli właśnie "Czysty Ogień".

Obie książki mogłam przeczytać dzięki uprzejmości autorki Karoliny Andrzejak i powiem Wam szczerze, że mimo faktu, że naprawdę rzadko czytam książki polskich autorów, ta mnie nie zawiodła.

Tematyka aniołów, upadłych aniołów i demonów to chyba mój ulubiony rodzaj fantastyki.
Jeśli czytaliście pierwszy tom (lub chociażby moją recenzję) wiecie czego się spodziewać. Autorka, mimo długiej przerwy między pierwszym, a drugim tomem trzyma poziom.
W tym mamy nawet więcej akcji niż w poprzednim, bo to tu, dowiadujemy się co czeka Anię, Adama no i mojego ulubieńca, Janusza.

Podrzucę oficjalny opis książki:
"Anna Markowska przeżyła rodzinną tragedię. Mimo rozpaczliwej tęsknoty za najbliższymi walczy o odzyskanie życiowej równowagi. Niestety wszystko wskazuje na to, że czas radości i spokoju minął bezpowrotnie... Za sprawą chłopaka ze snu Ania trafi w sam środek gry, w której stawką będzie jej obdarzona niebywałą mocą dusza. Dziewczyna będzie musiała wybrać między dobrem a złem, między miłością a ocaleniem świata ludzi. Czy podejmie właściwą decyzję? Po stronie tej z pozoru zwyczajnej młodej kobiety staną anielscy wojownicy oraz niezwykły święty, który w przeszłości był ochroniarzem. Jej przeciwnikami będą najgorsi, najokrutniejsi z upadłych oraz człowieku, któremu Ania odda serce. Walka rozegra się na granicy jawy i snu. Koszmar okaże się cudem, a sprzymierzeńcy staną się zdrajcami. "Czysty ogień" to historia, w której granice między dobrem a złem nigdy nie były tak cienkie, a nienawiść tak słodka, zaś miłość tak niebezpieczna."

Zupełnie nie spodziewałam się tego, że autorka tak właśnie rozwinie sytuację. Sądziłam, że skończy się jako happily ever after z typowym i zapewne obstawianym przez nas wszystkich wybrankiem, a tu proszę. Będzie więcej rycerzy w lśniących zbrojach. Dodatkowo zupełnie nie spodziewacie się kogo wybierze i jaki to będzie miało wpływ na jej życie, bo to nie będzie po prostu "chce ciebie" i tyle. O nie. Czeka nas dużo, dużo więcej. Choć minus dla autorki za powtórkę z poprzedniego tomu, a mianowicie, zbyt szybkie rozwijanie romantycznych wątków, mało realnie niestety, co może trochę kłuć w oczy.

Generalnie bardzo fajnie, że w jednym tomie mamy od razu dwie części (w każdym razie w formie ebooka, bo papierowa wersja jeszcze nie jest dostępna).

Jeśli szukacie czegoś co jest połączeniem "Szeptem" i "Angelfall" z dużą dawką akcji, podróżowaniem po świecie i trójkątem romantycznym z seksownymi bohaterami, to jest to właśnie to.

Moja ocena? 7,5/10

Czy polecam? Tak

sobota, 18 czerwca 2016

31. "Szklany Miecz" - Victoria Aveyard




Tytuł polski: Szklany Miecz
Tytuł oryginalny: Glass Sword
Autor: Victoria Aveyard
Data wydania: 17 lutego 2016
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 560
Kategoria: fantastyka, young adult, science fiction, paranormal
Cykl: Czerwona Królowa (Tom 2)

Język: Polski





Moja ocena: 6/10




"Muszę zamrozić serce dla tej jednej osoby, która uparła się rozpalać w nim ogień"

"Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, że powoli zaczynam pękać"


Po zaskakującym zakończeniu poprzedniego tomu pokładałam duże nadzieje w "Szklanym Mieczu". Niestety, ale ten tom podobał mi się zdecydowanie mniej, niż pierwszy.

Opis książki również wydawał mi się ciekawy. Głównym wrogiem Mare okazuje się być nowy król Norty. Ktoś, kto zdradził ją na końcu "Czerwonej Królowej" i powiem Wam szczerze, że od początku podejrzewałam tę osobę o to, że nie jest tym za kogo się podaje, ale niestety, Mare okazała się być bardzo naiwna. Irytowało mnie to w niej już w poprzednim tomie, bo była bardzo ufna i nie ostrożna. W szklanym mieczu zmienia się, i tu muszę przyznać, że zmienia się na niekorzyść. Stała się egoistyczna, dbająca tylko o siebie i swoją misję. Brak było mi tu heroizmu innych książkowych postaci, które przekładały dobro ogółu nad swoje. Mare od początku przedstawiała się jako hiper-ważną postać, którą należy chronić za wszelką cenę.
Akcja książki toczy się wokół szukania przez Mare i jej ekipę "Nowych" czyli czerwonych i srebrnych jednocześnie. Udało jej się zdobyć listę (którą oczywiście zdążyła podzielić się wcześniej ze złą stroną, ot ta naiwność), dzięki której wie gdzie, szukać kogo. W międzyczasie szkoli ich, ukrywając się na tak zwanej "Polanie" z dala od króla i innych którzy mogliby jej zaszkodzić.

Bardzo podobały mi się postacie nowych, zarówno oni sami, jak i ich moce. Zdecydowanie zapominało się wtedy o Mare i jej humorkach, i skupiało na fajnych postaciach "Nowych". Najbardziej polubiłam chyba "Babcie", staruszkę, która była zmiennokształtną, i to dzięki niej, wiele misji można było zaliczyć do udanych.
Cal pozostał starym dobrym Calem, mimo wszystko, że nadal był zapatrzony w Mare jak obrazek.
Killorn to Killorn, nie trzeba mówić wiele, jeśli czytaliście już "Czerwoną Królową", jest dokładnie taki sam.
Rodzina głównej bohaterki pojawia się tu rzadko, dlatego, nawet nie ma co jej oceniać.

Jedna postać powstanie z martwych, co nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo czułam, już wtedy gdy ogłosili jej śmierć, że żyje. Nie pomyliłam się.
Co w sumie jest trochę niekorzystne dla książki. Zdecydowanie za dużo rzeczy potrafiłam przewidzieć i rzadko kiedy się myliłam.
Szkoda.

W tym tomie znajdziemy bardzo dużo akcji. Cały czas coś się dzieje, przeskakujemy z jednego miejsca akcji na drugie. Za to daje ogromny plus, bo nie lubię, gdy w książce prawie nic się nie dzieje.
ALE
Mimo ogromnej ilości akcji, trochę mi się dłużyła. Nie wiem czy to przez Mare, czy coś innego było tego powodem. Nie mogłam się doczekać, aż ją skończę. Mimo to, czekam na kolejne dwa tomy, bo liczę na to, że będzie lepiej. Nie raz drugi tom okazywał się być słaby (patrz, drugi tom "Rywalek" Kiery Cass), a później robiło się dużo lepiej. Właśnie taką mam nadzieje.

Podsumowując powiem, że mimo słabszego tomu, nadal go polecam. Może i jest to typowa dystopia młodzieżowa, której pełno na rynku. Ma ona jednak to coś, i dla tego "coś" warto spróbować.

Moja ocena? 6/10
Czy polecam? Warto spróbować.


poniedziałek, 13 czerwca 2016

30. "Castus Ignis i Nawiedzający Sny" - Karolina Andrzejak





Tytuł: Castus Ignis i Nawiedzający Sny
Autor: Karolina Andrzejak
Data wydania: luty 2011
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron: 302
Kategoria: fantastyka, young adult, science fiction, paranormal 

Język: Polski





Moja ocena: 7/10



"Koniec świata nie miał być buntem natury. To nie miała być wielka nawałnica ani gigantyczne trzęsienie ziemi. Koniec świata to koniec reguł nim rządzących. Nie czujecie tego? Nie widzicie, że zło kiedyś tak wyraźne, tak łatwo usprawiedliwić? Nie widzicie, że u podstaw każdego dobrego uczynku czają się złe pobudki? Nie widzicie braku granic? Zagubienia?"


Z reguły nie czytam polskich autorów. No w każdym razie robię to rzadko, zazwyczaj dlatego, że nie znajduje nic ciekawego.
Tym razem jednak dałam szansę książce, o której nigdy wcześniej nie słyszałam. Na początku nawet nie potrafiłam zapamiętać całej nazwy.
Teraz już pamiętam, i bardzo się cieszę, z tego, że ją przeczytałam.

Jednak od początku.
Książka opowiada nam historię Ani, zwykłej dziewczyny, która straciła rodzinę w pożarze, a sama mieszka z babcią, za którą nie przepada. Okazuje się, że Ania nie jest jednak taka zwykła, bo ma w sobie ogień, i to nie byle jaki. W dodatku poszukiwana jest przez sektę, która służy pewnemu aniołowi, któremu ten ogień wcześniej odebrano, a teraz chcę go odzyskać.
Sekta od lat szuka "Zapałki", po to, aby ją zabić, a ogień zwrócić aniołowi Natanielowi.

Upadłe anioły, demony, mój klimat. Uwielbiam ten rodzaj fantastyki. Zanim jednak przejdę do tego, co w książce mi się podobało, wymienię kilka minusów.
Książka pisana jest z dwóch perspektyw. Później nawet z trzech. Głównie jednak czytamy co myśli Ania, a później Adam, jeden z najlepszych "Widzących" i nawiedzający sny z sekty. Uwielbiam, gdy książka pisana jest z kilku perspektyw, wtedy lepiej możemy wszystko zrozumieć. Tu niestety brak sensownego podziału. Nie mamy na przykład oddzielnych rozdziałów dla każdej postaci (jak u Colleen Hoover). Po prostu mamy jeden dodatkowy "Enter" między akapitami. Przez to, gdy czasem wkręciłam się w akcję i nagle zauważam, że czytam perspektywę Adama, a nie Ani jak chwilę wcześniej, musiałam się cofnąć i przeczytać fragment ponownie. Za to duży minus. Brak przejrzystości.

Adam nawiedzał sny Ani po tym, gdy okazało się, że to ona jest "Zapałką", której od tylu lat się szuka. Akcja między tymi bohaterami, moim zdaniem rozwija się zdecydowanie za szybko, więc i mało realnie. Miałam wrażenie że nasza Anka miała początki Syndromu Sztokholmskiego. Choć autorka naprawia ten błąd pod koniec, gdy Adam zmienia się w kogoś nie do końca fajnego i sami nie wiemy, czy chcemy, żeby Ania dała mu szansę, czy żeby uciekała gdzie pieprz rośnie. Mimo wszystko, zbyt wielkie słowa padają jak na tak krótką znajomość.

Powiem Wam kogo polubiłam najbardziej.
Janusza. Nie wiem czy to imię tak na mnie zadziałało, czy cała jego postać, ale polubiłam gościa. Zabawny, lojalny, trochę głupkowaty, ale nadal bardzo fajny.

Adam to główny bohater książki, miał na celu zawrócić w głowach zarówno naszych jak i bohaterów książki, ale nie polubiłam go zbyt bardzo.
Jest okej, ale okej to za mało, żeby dołączyć do mojego grona "książkowych chłopaków".

Ania to taka zagubiona dziewczyna, która wpada w wir wielkiego świata, legend, nadprzyrodzonych postaci i strachu, który jej towarzyszy. 

Za świetnie opisane wątki nadprzyrodzone i generalne dopracowanie tematu również wielki plus.

Moja ocena: 7/10
Czy polecam? Tak

Za możliwość przeczytania dziękuje bardzo autorce, Karolinie Andrzejak

piątek, 10 czerwca 2016

29. "Czerwona Królowa" - Victoria Aveyard




Tytuł polski: Czerwona Królowa
Tytuł oryginalny: Red Queen
Autor: Victoria Aveyard
Data wydania: 18 lutego 2015
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 488
Kategoria: fantastyka, young adult, science fiction, paranormal
Cykl: Czerwona Królowa (Tom 1)

Język: Polski





Moja ocena: 7/10




"Każdy może zdradzić każdego"

"Prawda się nie liczy. Liczy się tylko to, w co wierzą ludzie."



Czytając "Czerwoną Królową" pierwsze co przyszło mi na myśl to, to niesamowite podobieństwo do "Igrzysk Śmierci". Mamy podział świata na lepszy i gorszy, mamy tragedię, w igrzyskach młodych wysyła się na prawie pewną śmierć dla rozrywki tłumu, w czerwonej królowej zaś mamy osiemnastolatków wysyłanych na front, by walczyć, za swoją srebrną arystokracje.
Czytając dalej kolejne książki wpadły mi do głowy. Widziałam podobieństwo do "Dotyku Julii" autorstwa Tehereh Mafi. Mieliśmy niesamowite umiejętności, oczywiście główna bohaterka posiadała te najbardziej śmiercionośne. Jeszcze większe podobieństwo będziecie mogli zauważyć, jeśli przeczytacie drugi tom "Czerwonej Królowej" o nazwie "Szklany Miecz".
Zauważyłam jeszcze minimalne podobieństwo do "Rywalek" Kiery Cass, a to ze względu na wybieranie partnerki dla księcia poprzez konkurs, ale to mógł być tylko zbieg okoliczności.

Wróćmy jednak do książki, dla której właśnie czytacie tę recenzje.
Mamy przed sobą książkę jedną z wielu. Dystopię z domieszką fantastyki. Dodam, że książka ta, wygrała jako "Książka roku 2015 w kategorii "fantastyka" na lubimyczytać.pl. Mare Barrow to zwykła dziewczyna, z czerwoną krwią, co od razu klasyfikuje ją jako tą gorszą. Za rok czeka ją pobór, i przy odrobinie szczęścia wróci z wojny żywa. Jej bracia już walczą, poza nimi ma też siostrę, utalentowaną Gisę, która haftuje ubrania dla srebrnych.
Mare również ma talent, potrafi kraść tak, żeby nikt się nie zorientował. Gdy postanawia zebrać pieniądze na pewien cel, wpada. Mimo wszystko, dostaje od chłopaka którego próbowała okraść trochę pieniędzy i odchodzi wolna i z propozycją pracy.
Trafia na dwór, na którym praca ma uchronić ją przed wojskiem.
Plany krzyżują się, gdy Mare okazuje się nie być zwykła.
Jest czerwona
i srebrna jednocześnie.

Wszystko brzmi ciekawie, ale jak wspomniałam, najbardziej przeszkadzał mi fakt takiego podobieństwa do igrzysk, który z czasem zaczął się zacierać, ale mimo wszystko odczuwałam go.

Książka jest interesująca. Mare jest fajną postacią, o której chce się czytać. Poza nią mamy książęta, Mavena, który pomaga dziewczynie, i jego brata, następce tronu. Mamy Killorna, najlepszego przyjaciela Mare, którego ta broni za wszelką cenę.

Mimo wszystko, nie potrafiłam się wciągnąć w tę książkę. Jest dobra, ale jest też przede wszystkim wzorcowa. Mamy główną bohaterkę, która jest zaliczana do tych gorszych, ale mimo wszystko wybija się z tłumu, jest bystra, walczy przeciwko władzy, jest zwykłą dziewczyną, która powinna była zginąć, ale przeżywa.

Akcja w tym tomie toczy się głównie na dworze srebrnych i wokół planowanych intryg. Seria będzie miała cztery części, więc w pierwszej poznajemy najważniejsze dla nas szczegóły, które są momentami trudne do zapamiętania. Wszystkie trudne imiona i nazwiska, rodowe barwy, umiejętności. Ciężko się czasem połapać, szczególnie, gdy czytając dojdziemy do momentu, który jest mniej więcej kilkanaście stron po opisie. Mare mówi nam jakie kolory widzi, albo wymienia nazwisko, i nie jesteśmy pewni kim jest ta osoba. Wodniakiem? Żelaźcem?

To dobra książka, nie neguje tego, ale po zachęcającym opisie, fajnej, prostej okładce, i wysokiej pozycji na liście bestsellerów oczekiwałam czegoś więcej.

Czy polecam? Raczej tak, ale nie jest to raczej czytelniczy must-have
Moja ocena? 7/10