piątek, 8 stycznia 2016

17. "Piękny Sekret" - Christina Lauren



Tytuł oryginalny: Beautiful Secret
Autor: Christina Lauren
Data wydania: 04 lipca 2016
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Liczba stron: 416
Kategoria: Romans
Cykl: Beautiful Bastard (Tom 4)

Język: Polski



 
 
 
 
Moja ocena: 6/10
 

 
"For some reason I was unable to call him by his only given name. Niall Stella was a two man honor. Like Prince Harry or Jesus Christ.” 
 
Kolejny, czwarty tom serii (na razie nie słyszałam o planie wydania go w Polsce, ale myślę, że się pojawi, wcześniej lub później). Ukazano tu historię Ruby, która podkochuje się w Niallu Stelli (tak, tak jak się zapewne domyślacie, jest to brat Maxa). 
Trwa to już dobre kilka miesięcy, a ona sama, ukochanego, widzi tylko raz w tygodniu na zebraniu. Sama w firmie jest dopiero stażystką.

Niall jest odzwierciedleniem jej marzeń. Liczy każde jego spojrzenie skierowane w jej stronę, każde słowo. Wszystko co tylko może ukazywać jego uwagę.
Aż do dnia kiedy razem lecą do Nowego Jorku, gdy Ruby ma zastąpić swojego szefa, którego żona zaczyna rodzić.

Trochę nierealistyczne, ale wiadomo, jakoś musiało się zacząć.

Niall co raz bardziej zaczyna zwracać uwagę na współtowarzyszkę. Podoba mu się młodsza stażystka, ale po nieudanym małżeństwie, nie chce się do tego przyznać.
No tak, nie wspominałam że Niall w życiu był tylko z jedną kobietą? Trochę odchodzi to od standardowego schematu romansów, gdzie facet obowiązkowo musi być playboyem i zalicza każdą dziewczynę, która tylko się napatoczy. To mi się podoba.

Wracając. Niall wyznaje to Ruby, ich znajomość rozpoczyna się powoli (No cóż. Czytając zobaczymy, że to było trochę inne powoli niż mogłoby się wydawać) . Właściwie, to powoli oznacza, że on nie chce się z nią kochać, dopóki nie będzie w niej zakochany. Ona się na to zgadza.
Przy okazji pojawiają się bohaterowie poprzednich tomów czyli Bennett, Max i Will. Dowiadujemy się, ogólnikowo rzecz jasna, jak dalej potoczyło się ich życie.

Generalnie mam mieszane uczucia co do tego tomu. Poprzednie części podobały mi sie zdecydowanie bardziej. Nie mogłam się oderwać, a kolejne wydarzenia naprawdę mnie zaskakiwały. Tu? Jakoś zaskoczeń brak. Mamy utarty schemat, który mogłam sobie narysować po samym przeczytaniu opisu tej części.
Polubiłam Ruby (nawet), tak samo jak i Nialla, ale mam wrażenie że są trochę nudni. Brak im tej iskry, która sprawiałaby, że przeżywałabym bardziej ich historię i może jako tako utożsamiała się z bohaterami (bo również o to chodzi w książkach). Ona reaguje dość przesadnie (a po jednym incydencie kiedy zaczęła zachowywać się jakby on co najmniej rozjechał na jej oczach jej szczeniaka jeszcze ciężej mi się to czytało). To było naprawdę dziwne, bo przeszła z fazy "jesteś ideałem, podkochuje się w tobie od miesięcy, jedyne o czym marze to ty, zdający sobie sprawę, z faktu że istnieje" do "Aha okej zrobił to. To nic że to nie miało znaczenia, to nic, że rozmawiamy ze sobą raptem miesiąc, nie chce cię więcej widzieć". Co najmniej dziwne. 
Niall z resztą, też był dziwny, taki jakby zagubiony we własnym życiu, zupełnie nie jak trzydziestolatek po jedenastoletnim małżeństwie. Wiceprezes wielkiej firmy.

Książka jest dość długa i miałam trochę wrażenie, że aż przydługa. Czytałam, czytałam, i z tyłu głowy miałam nadzieje, że zaraz skończę. Historia naciągana moim zdaniem. Byłoby lepiej, gdyby autorki (bo to w końcu duet), pozostały przy trzech, poprzednich, naprawdę świetnych tomach i zabrały się za coś nowego, świeżego. Miałam wrażenie, że najlepsze części tomu, to te fragmenty w których pojawiali się moi ulubieńcy z poprzednich części.
Zakończenie? Przewidywalne. Bardzo

Podsumowując napiszę tak. Książka zła nie jest. Czytałam wiele, z lepszymi opiniami, które były znacznie gorsze. Ta nadaje się na nudne wieczory, kiedy chcemy przeczytać coś lekkiego. Coś co przeczytamy i za jakiś czas zapomnimy, że czytaliśmy. Nie zmieni ona naszego życia, poglądów, no niczego. Nadaje się jednak to przeczytania, nacieszenia się prostą, przewidywalną historią przy kubku gorącej herbaty, kiedy za oknem deszcz (lub śnieg).

Moja ocena? Takie 6/10
Czy polecam? Jeśli nie macie pomysłu co przeczytać, a szukacie czegoś co "zapcha" wam wolny czas, zanim traficie na kolejną fajną lekturę to tak. Jeśli jednak macie wielką listę czytelniczą, pełną świetnych pozycji, które tylko czekają na swoją kolej, to darujcie sobie, albo odłóżcie, na wyżej wspomniany czas, kiedy potrzebny wam będzie jakiś zapychacz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz