poniedziałek, 13 czerwca 2016

30. "Castus Ignis i Nawiedzający Sny" - Karolina Andrzejak





Tytuł: Castus Ignis i Nawiedzający Sny
Autor: Karolina Andrzejak
Data wydania: luty 2011
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron: 302
Kategoria: fantastyka, young adult, science fiction, paranormal 

Język: Polski





Moja ocena: 7/10



"Koniec świata nie miał być buntem natury. To nie miała być wielka nawałnica ani gigantyczne trzęsienie ziemi. Koniec świata to koniec reguł nim rządzących. Nie czujecie tego? Nie widzicie, że zło kiedyś tak wyraźne, tak łatwo usprawiedliwić? Nie widzicie, że u podstaw każdego dobrego uczynku czają się złe pobudki? Nie widzicie braku granic? Zagubienia?"


Z reguły nie czytam polskich autorów. No w każdym razie robię to rzadko, zazwyczaj dlatego, że nie znajduje nic ciekawego.
Tym razem jednak dałam szansę książce, o której nigdy wcześniej nie słyszałam. Na początku nawet nie potrafiłam zapamiętać całej nazwy.
Teraz już pamiętam, i bardzo się cieszę, z tego, że ją przeczytałam.

Jednak od początku.
Książka opowiada nam historię Ani, zwykłej dziewczyny, która straciła rodzinę w pożarze, a sama mieszka z babcią, za którą nie przepada. Okazuje się, że Ania nie jest jednak taka zwykła, bo ma w sobie ogień, i to nie byle jaki. W dodatku poszukiwana jest przez sektę, która służy pewnemu aniołowi, któremu ten ogień wcześniej odebrano, a teraz chcę go odzyskać.
Sekta od lat szuka "Zapałki", po to, aby ją zabić, a ogień zwrócić aniołowi Natanielowi.

Upadłe anioły, demony, mój klimat. Uwielbiam ten rodzaj fantastyki. Zanim jednak przejdę do tego, co w książce mi się podobało, wymienię kilka minusów.
Książka pisana jest z dwóch perspektyw. Później nawet z trzech. Głównie jednak czytamy co myśli Ania, a później Adam, jeden z najlepszych "Widzących" i nawiedzający sny z sekty. Uwielbiam, gdy książka pisana jest z kilku perspektyw, wtedy lepiej możemy wszystko zrozumieć. Tu niestety brak sensownego podziału. Nie mamy na przykład oddzielnych rozdziałów dla każdej postaci (jak u Colleen Hoover). Po prostu mamy jeden dodatkowy "Enter" między akapitami. Przez to, gdy czasem wkręciłam się w akcję i nagle zauważam, że czytam perspektywę Adama, a nie Ani jak chwilę wcześniej, musiałam się cofnąć i przeczytać fragment ponownie. Za to duży minus. Brak przejrzystości.

Adam nawiedzał sny Ani po tym, gdy okazało się, że to ona jest "Zapałką", której od tylu lat się szuka. Akcja między tymi bohaterami, moim zdaniem rozwija się zdecydowanie za szybko, więc i mało realnie. Miałam wrażenie że nasza Anka miała początki Syndromu Sztokholmskiego. Choć autorka naprawia ten błąd pod koniec, gdy Adam zmienia się w kogoś nie do końca fajnego i sami nie wiemy, czy chcemy, żeby Ania dała mu szansę, czy żeby uciekała gdzie pieprz rośnie. Mimo wszystko, zbyt wielkie słowa padają jak na tak krótką znajomość.

Powiem Wam kogo polubiłam najbardziej.
Janusza. Nie wiem czy to imię tak na mnie zadziałało, czy cała jego postać, ale polubiłam gościa. Zabawny, lojalny, trochę głupkowaty, ale nadal bardzo fajny.

Adam to główny bohater książki, miał na celu zawrócić w głowach zarówno naszych jak i bohaterów książki, ale nie polubiłam go zbyt bardzo.
Jest okej, ale okej to za mało, żeby dołączyć do mojego grona "książkowych chłopaków".

Ania to taka zagubiona dziewczyna, która wpada w wir wielkiego świata, legend, nadprzyrodzonych postaci i strachu, który jej towarzyszy. 

Za świetnie opisane wątki nadprzyrodzone i generalne dopracowanie tematu również wielki plus.

Moja ocena: 7/10
Czy polecam? Tak

Za możliwość przeczytania dziękuje bardzo autorce, Karolinie Andrzejak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz