Tytuł polski: Plaga Samobójców
Tytuł oryginalny: The Program
Autor: Suzanne Young
Data wydania: lipiec 2015
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 500
Kategoria: Dystopia, Fantastyka, Science-Fiction, Roman, Young Adult
Cykl: Program (Część 1)
Język: Polski
Moja ocena: 8,5/10
"Są rzeczy, które trwają wiecznie i odrodzą się w każdych okolicznościach."
Uwielbiam książki dystopijne, i gdy tylko usłyszałam o nowości jaką jest "Plaga Samobójców" z niecierpliwością czekałam na jej pojawienie się w Empiku. Czekała jednak na swoją kolej jakiś miesiąc, zanim ją ruszyłam.
Zaciekawiła mnie nazwa i tematyka, czytałam wiele anty-utopijnych książek i jeszcze nigdy nie natrafiłam w nich na tematykę samobójców (jedynie pobieżnie, wiecie, koniec świata, autor wspomina o tym, że ludzie bojąc się nieznanej śmierci, samej pozbawiają się życia. Jednak to na tyle). Nigdy jednak, samobójstwo nie było na pierwszych planie i to nie ono sprawiało, że świat chylił się ku końcowi. Może też dlatego jest to tak ciekawa pozycja, bo muszę przyznać, że tego jeszcze nie było. Wielki plus.
Na początku poznajemy głównych bohaterów, 17 latków, Sloane i Jamesa. W ich świecie żniwo zbiera podstępna choroba, która pcha nastolatków ku samobójstwom. Depresja jest tam tak powszechna, że trucizna, nazwana "Killerem" jest sprzedawana na szkolnych korytarzach jak każdy narkotyk. Zarażone nastolatki, które nie potrafią sobie poradzić z życiem, uczuciem beznadziei i nadmiarem przyjaciół, których tracą codziennie, również popełniają samobójstwa.
Jest jednak nadzieja, "Program", który zamyka podejrzane nastolatki w ośrodkach, w których zostają poddani kuracji, która sprawia, że po wyjściu są jak nowi ludzie.
Nikt jednak nie chce trafić do ośrodka programu, bo zabiera on coś więcej niż tylko chorobę.
Wspomnienia.
Wielu z nich popełnia samobójstwa już wtedy, gdy dowiadują się, że mają trafić do programu.
Sloane straciła wcześniej brata, więc jej rodzice panicznie boją się tego, że mogą stracić również córkę. Dziewczyna codziennie udaje dobre samopoczucie, uśmiecha się, a na łzy pozwala sobie tylko, gdy jest ze swoim chłopakiem Jamesem poza miastem, gdy wie, że nikt, poza nim ich nie zobaczy.
James i Sloane są ze sobą, mimo wszystko, i ponad wszystko. Obiecują sobie być ze sobą na zawsze i wbrew wszystkiemu. Dla siebie postanawiają walczyć z chorobą. Na początku to James jest opoką, ale gdy umiera ich kolejny przyjaciel obydwoje popadają w depresje. Sloane stara się walczyć za nich oboje, ale z marnym skutkiem.
Kolejne co ich czeka, to program.
Na początku miałam wrażenie, że tematyka samobójstwa jest tam trochę na siłę. Miałam wrażenie, że bohaterowie po prostu przesadzają. Życie jest największym darem, a oni postanawiają oddać je bez walki. Prawda jest taka, że niektórzy nawet nie próbują walczyć.
Tym bardziej oddać życie za cenę wspomnień, które mogliby choć w miarę odzyskać. Panuje powszechny zakaz mówienia "świeżakom" prawdy, ale to nie zmienia faktu, że w końcu mogłoby im się udać.
Nie oceniam ich, bo samobójstwo to zawsze kontrowersyjny temat, ale jedynie moim zdaniem, to trochę przesadzone.
Później, gdy wkręciłam się bardziej w książkę zrozumiałam, że to wszystko było celowe. Zewnętrzny świat pełen smutku, braku nadziei i depresji, gdzie ośrodki programu miały być tego przeciwieństwem. Neutralne kolory i wściekle żółte kolory piżam które nosili (generalnie, ośrodki programu były opisane jak szpitale psychiatryczne, którymi poniekąd były. Pacjenci w swoich pokojach, chodzący głównie w piżamach, bez rzeczy osobistych do których mieliby łatwy dostęp). Nawet tabletki które brali miały kolory. Czerwone na początku sesji terapeutycznej, żółta na zakończenie, i kilka innych. Miało się wrażenie, że program to zupełnie inny świat. Inny, realny świat.
Były tam wiecznie uśmiechnięte pielęgniarki, czy agenci, którzy nie mieli czystych zamiarów (gdy zaczniecie czytać będziecie wiedzieli o kim mówię i do jakiej sytuacji nawiązuje).
Gdzieś w połowie tomu poznajemy Michaela Realma, pacjenta ośrodka, który zaprzyjaźnia się ze Sloane i za cel zabiera sobie ochronę dziewczyny.
(Mam ogromną ochotę na spoilerowanie, bo uwielbiam Realma, ale powstrzymam się.)
Powiem tylko jedno, moje przypuszczenie.
Czuję, że Realm będzie miał ogromny udział w kolejnym tomie i myślę, że zostanie w czołówce głównych bohaterów.
Nie będę narzekać, polubiłam go nawet bardziej niż Jamesa.
Wyczuwam również jakiś przyszły trójkąt miłosny mimo, że w tym tomie są tylko przyjaciółmi.
Przed nami jeszcze dwie części, wszystko się może wydarzyć.
Zakończenie pozostawiło po sobie mieszane uczucia, ale wiem, że kolejny tom rozwieje moje wątpliwości.
Podsumowując powiem tylko, że jeśli tak jak ja jesteście fanami dystopii, ta książka powinna znaleźć się na Waszej liście "do przeczytania", bo naprawdę jest godna uwagi.
Moja ocena? 8,5/10
Czy polecam? Tak!
Kolejny tom już 13 stycznia w księgarniach.